Przez ostatnie dni pogoda nas nie rozpieszczała
wszędzie szaro i ponuro..
Z wielką przyjemnością przyłączyłam się do zabawy, która pojawiła się na blogu Jaszmurki :)
Pokazała swoją śliczną domową tęczę
od razu zapragnęłam mieć "własną" ;)
Latałam po całym domku i szukałam "swoich" kolorków
wybrałam 3:
czerwony
żółty
niebieski
Nawet mój kochany mężulek pomógł mi w poszukiwaniach ;)
(wskazał na swoją książkę hehe)
Po malutkiej sesji zdjęciowej co pojawiło się za oknem?
Słońce :)
Niestety już mi się nie chciało robić jej od nowa
w końcu nie biorę udziału w żadnym konkursie ;)
W dniu dzisiejszym "uratowałam" kolejną małą istotkę :)
Na ulicy zauważyłam wróbelka (musiał uderzyć w samochód) i nie mogłam go tam zostawić na pewną śmierć
Schowałam tą kruszynkę do kieszeni kurtki (grzecznie sobie siedział)
i pojechałam do weterynarza
Bałam się że nie będą chcieli przyjąć takiego pacjenta
ale na szczęście Pani Doktor powiedziała że spróbują go uratować :)
Za kilka dni mam przyjść aby dowiedzieć się czy udało mu się przeżyć
mam nadzieję że Tak!
Pozdrawiam słonecznie:)
Oby Słońce nas już nie opuszczało!
Trzymam kciuki za wróbelka :) Fajnie , że są jeszcze na świecie takie wrażliwe dusze :) Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńMoją tęczą z pewnością byłby kolor czerwony :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam go :)
A co do wróbelka to gratuluje postawy !!
Tak trzymać :)
Ja też bardzo kocham wszystkie zwierzęta i na Twoim miejscu też bym tak zrobiła :)
Mam nadzieję,że przeżyje i będzie fruwał dla Ciebie po Twoim niebie :D
Pozdrawiam
kochanie trzymam kciuki za ptaszyne - jestes kochana !!! a kolory? chyba wszystkie lubie ?
OdpowiedzUsuńNo to mnie zainspirowałaś :D mam też swoją tęczę :) na razie 3 kolorki bo wieczorne światło nie rozpieszcza aparatu a juz teraz chciałam mieć to też u siebie :D zapraszam o tu co by zobaczyć efekt :) http://ce-la-faccio.blogspot.com/2011/07/moja-tecza.html
OdpowiedzUsuńKobieto Ty to masz wielkie serce. Mam nadzieję że Twoje starania o powrót wróbelka do zdrowa zakończą się sukcesem;-))) i myślę że pani doktor zajęła się odpowiednio pacjentem po Twoim wyjściu z gabinetu. Bo ja wiem jak to wygląda. Ja miałam podobną sytuację tylko z sarną, to nasz pan doktor powiedział żeby dobić i zadzwonić do koła łowieckiego . Smutne;-(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ominelam sie z powolaniem;) (gdyby nie chemia to kto wie..:P) Przynajmniej tyle moge zrobic dla zwierzatek:) nawet dzdzownicy nie umiem zabic w moim ogrodzie;)
OdpowiedzUsuńJesli wrobelkowi uda sie to dam znac :)
oj bidulek.
OdpowiedzUsuńA kolory super takie letnie
Wrobelek mial szcescia trafiajac na Ciebie:-) A sesja urocza pod kazdym wzgledem:-))) Pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńHej Kochana :)
OdpowiedzUsuńdobry uczynek zrobiłaś :) i dobro na pewno do Ciebie powróci!
pozdro dla Wróbelka :))
Ekstra kolory! Super wyszło :D
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie za przyłączenie się do zabawy :)
Ale masz dobre serduszko:) wrobelek mial duzo szczescia w nieszczesciu! Zdjecia bardzo fajnie wyszly:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń